Ostatnio popularne są wyznania typu: co bym zrobiła, gdybym zaczynała od zera. Pomyślałam, że to dobry trening szarych komórek i pozbierania w jednym miejscu wniosków z mojej finansowej drogi. Jeśli interesuje Cię ten temat to zapraszam. Myślę, że kilka wniosków będzie zaskakujących.
Wniosek 1: Nie czekałabym.
Ten punkt nie jest związany z odkładaniem na później, a ze zniechęcaniem mnie, przez innych, do zrobienia czegoś. Było tych rzeczy sporo: od prób budowania dodatkowego dochodu przez otwarcie pierwszej (lub kolejnej) działalności do nauki tradingu.
Zawsze był ktoś, kto swoimi uwagami potrafił zasiać we mnie ziarnko niepewności. A ona powodowała u mnie ponowne przemyślenia i w konsekwencji stratę czasu.
Ludzie często piszą, żeby nie słuchać uwag tych, którzy nie są w temacie. Problem polega na tym, że większość uwag, które ja dostawałam pochodziła od osób z branży, czyli zdecydowanie… W TEMACIE.
Po czasie odkryłam, że Ci ludzie mieli takie wnioski na podstawie zupełnie innych danych niż te moje. Bo np. byli w branży długo, ale od dawna nie byli innowacyjni i przez to mieli coraz bardziej pod górkę i nie widzieli perspektyw.
Wniosek 2: Pytałabym o zdanie zupełnie innych ludzi.
Kto jest najlepszym źródłem informacji na temat danego biznesu? Jeśli myślisz, że szef firmy, kierownik lub anioł biznesu to myślisz podobnie jak ja kiedyś. A to nie jest dobre źródło informacji.
Najlepszym źródłem informacji jest pracownik firmy, który na tę firmę zarabia. Do tego te informacje są najłatwiejsze do uzyskania. Wystarczy wejść lub zadzwonić do firmy i zapytać. Zacznij rozmowę w odpowiedni sposób, a pracownik będzie mówił i mówił.
Drugie najlepsze źródło to zewnętrzna firma, która pozwala tej pierwszej funkcjonować. Czyli np. firma serwisująca sprzęt albo dostarczająca materiały czy akcesoria albo drobne usługi.
Otwierając pralnię chemiczną dowiedziałam się dużo więcej o sprzęcie od serwisanta niż od producentów czy sprzedawców. W ciągu pół roku wymieniłam 50% urządzeń. Teraz mam sprzęt, który jest dużo tańszy, nie psuje się, pracuje wydajniej i jest w stanie realizować najpopularniejsze (REALNIE) usługi.
Wniosek 3: Lepiej analizowałabym swoje przychody i wydatki (również te firmowe).
Zaczynając od budżetu domowego: wcześniej stałabym się sprawdzić ile wydaję i na co dokładnie. Dzięki temu miałabym lepsze wnioski odnośnie tego, które rzeczy dają mi szczęście i faktycznie polepszają jakość mojego życia.
Następnie obcięłabym te drugie rzeczy (te, które nie dają mi szczęścia) – oczywiście w miarę możliwości i skupiła się na wydawaniu pieniędzy na te pierwsze rzeczy.
[W tym temacie mogę polecić Ci do przeczytania książkę “Pieniądze albo życie” Vicki Robin i Joe Domingueza. Możesz też pójść na skróty i wybrać 25-minutowe opracowanie video najważniejszych lekcji z tej książki, o których opowiadam w moim kursie finansów osobistych – TUTAJ]
Druga sprawa, że skupiłabym się na takich zakupach, które w przyszłości nie będą generować większych kosztów, a zamiast tego mogą wygenerować dodatkowy zysk czy źródło dochodu.
Z kolei w mojej pierwszej firmie – agencji marketingowej – skupiłabym się na namierzeniu tych działań/usług, które przynoszą największe pieniądze. Resztę po prostu bym olała. Dzięki temu zamiast oferowania kompleksowej obsługi miałabym wąski zakres specjalizacji. Teraz tak mam. Tylko 2 usługi.
A na początku miałam grubo ponad 10. Bo myślałam, że im więcej, tym lepiej dla mojej wiarygodności. G-prawda.
Wniosek 4: Mniej stresowałabym się pieniędzmi.
Oczywistym wnioskiem każdego, kto zaczął inwestować, zbudował firmę, dodatkowe źródło dochodu czy nawet poduszkę finansową jest to:
szkoda, że nie zacząłem/nie zaczęłam wcześniej.
Pominę jednak ten oczywisty wniosek i przejdę o krok dalej.
Mój największy stres o pieniądze był później. Gdy już miałam rozkręconą firmę/firmy, dodatkowe źródła dochodu, poduszkę. Wtedy zaczęłam się zastanawiać na ile mi to wystarczy. Padną mi firmy, dodatkowe źródła i poduszka się wyczerpią i zostanę z niczym.
Ten stres może nie zjadał mnie od środka, ale był i wstrzymywał mnie na różne sposoby.
Aż pewnego razu dotarło do mnie, że aby doszło do tych wszystkich katastrof naraz to musiałyby powstać jakiś dziwny i wręcz nieprawdopodobny splot wielu okoliczności.
99 pozytywnych scenariuszy jest dużo bardziej prawdopodobnych niż 1 taki czarny.
Polecam spojrzeć na to w ten sposób.

DAGMARA DELIKAT
Przedsiębiorczyni i inwestorka. Zajarana książkami. Autorka cenionych materiałów edukacyjnych 🙃